niedziela, 15 czerwca 2014

Trojak Stefana Batorego 1586 Poznań

Zapowiedzi z poniedziałku z powodu nagromadzenia pracy nie udało mi się niestety zrealizować "pojutrze", dlatego wpis poświęcony nowemu nabytkowi publikuję dopiero dzisiaj. Jest to trojak wybity w mennicy koronnej w Poznaniu w 1586 r. Zakład ten, otwarty dwa lata wcześniej, emitował monety trzygroszowe za króla Stefana w latach 1584-86. Z każdym rokiem oblicze królewskie na awersie ulegało pewnym zmianom, choć pozwalam sobie ocenić, że zbyt wysokiego poziomu artystycznego nie udało się ostatecznie osiągnąć. Więcej o mennicy poznańskiej można przeczytać tutaj, tymczasem przyjrzyjmy się monetce:

AWERS: STEFAN Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI


REWERS: GROSZ SREBRNY POTRÓJNY KRÓLESTWA POLSKIEGO 1586


Moneta w katalogu Igera figuruje pod pozycją P.86.2f i posiada stopień rzadkości R1. Nie została zbyt starannie wybita i nie zachwyca szczegółami wizerunku. Najwyraźniej rytownicy stempli nie dysponowali zbyt precyzyjnymi narzędziami. Podwójny kontur twarzy monarchy sugeruje dwukrotne uderzenie stempla, choć pozostałe elementy rysunku i napisów tej hipotezy nie potwierdzają - być może jest to efekt jakiejś wady stempla; niestety nie jestem dobry w ocenianiu takich niuansów bicia. Na rewersie, obok Orła, Pogoni i Trzech Zębów (herb Batorych) widnieje herb Przegonia Jana Dulskiego, podskarbiego wielkiego koronnego w latach 1581-90, a także znak menniczy Teodora Buscha, kierownika mennicy poznańskiej.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Brakteat biskupa Hartmanna Augsburg

Tym razem numizmat nietypowy na tle reszty mojego zbioru. Jednak monety spoza kręgu moich zwyczajnych zainteresowań zdarzały się już w przeszłości, mam więc nadzieję, że Czytelnicy nie będą nadmiernie zszokowani. Czemu zdecydowałem się na nabycie do kolekcji jednostronnego denara wybitego między 1250 i 1286 r. w Augsburgu? Przyczyn jest kilka. W ostatnią sobotę odbyła się 57. stacjonarna aukcja WCN. Przyznam, że w katalogu nie znalazłem tym razu zbyt wielu interesujących mnie pozycji, które byłyby do zdobycia przy moim skromnym budżecie. Oczywiście było sporo interesujących trojaków Zygmunta III, w tym również te na moją kieszeń. Niestety szerzy się dziwna plaga: wystawianych jest coraz więcej monet, zwłaszcza trzygroszówek z XVI i XVII w., z "tęczową patyną". Porównałem sytuację z tą z 44. aukcji (jesień 2010), pierwszej, w której brałem udział. Nie było na niej licytowanej ani jednej barwnej monety trzygroszowej. To już nie może być przypadek: wystawiane są patynowane sztucznie w celu poprawy (?) estetyki numizmaty. Problemem zaczyna być znalezienie egzemplarzy w ten sposób nieuatrakcyjnionych. Ja powiedziałem "dość", przez co pozbawiłem się możliwości zdobycia kilku interesujących typów.

W przypadku innych "kandydatek" do mojej kolekcji również nie osiągnąłem sukcesu - przebicia interesujących mnie pozycji były zbyt wysokie i rezygnowałem z walki. Został brakteat, który prezentuję na zdjęciu. Od dawna ciekawiło mnie, jak takie cudo, będące oryginalnym wytworem kultury europejskiego średniowiecza, wygląda na żywo. Ciekawość została zaspokojona, a wrażenia są bardzo pozytywne:




O samej postaci emitenta nie chcę się nadmiernie rozpisywać, zresztą niewiele o nim wiem. Biskup Hartmann sprawował swój urząd w Augsburgu w latach 1248-86. Pochodził ze szwabskiego rodu Dillingen. I to niech wystarczy za wzmiankę o nim. Natomiast warto wspomnieć w kilku słowach o prezentowanym typie monety. Mennictwo średniowieczne opierało się na systemie wprowadzonym przez Karola Wielkiego. Przez kilka stuleci praktycznie jedynym typem monety był denar - nazwę przejęto z tradycji starożytnego Rzymu. W krajach niemieckojęzycznych obowiązywał termin "pfenig", od którego wywodzi się nasz "pieniądz".

Nie oznacza to, że monometaliczne systemy pieniężne oparte na jednym nominale były czymś statycznym i niezmiennym. Niestety, ich dynamika miała głównie negatywny wymiar. Ograniczone zasoby kruszcu i permanentna stagnacja gospodarcza - bez instytucji kredytu, niedopuszczalnej za sprawą średniowiecznej katolickiej etyki gospodarczej, nie ma mowy o inwestycjach; bez inwestycji nie ma rozwoju, jak wiemy co najmniej od czasów Keynesa (a zapewne znacznie dłużej) - sprawiały, że kolejne emisje władców miały tendencję do spadku zawartości kruszcu. Monety stawały się coraz lżejsze i mniejsze albo obniżano w nich zawartość srebra. Ten swoisty podatek inflacyjny, który w Polsce najostrzej wystąpił za panowania Mieszka Starego, przeprowadzającego "odnawianie monety" być może nawet trzy razy w roku, przy stałym obniżaniu ich wartości, również stanowił hamulec rozwoju ekonomicznego. Gruby pieniądz na potrzeby handlu dalekosiężnego nie istniał, nie był zresztą potrzebny: handel występował w bardzo ograniczonym zakresie, a miasta i drobne organizmy polityczne były praktycznie autarkiczne.

Ciągłe obniżanie masy monet miało swoje fizyczne ograniczenia. W XII w. ktoś wpadł na pomysł, żeby wybijać monety jednostronnie, z użyciem jednego stempla, na bardzo cienkiej blaszce. Nadal nazywano je denarami, dopiero w czasach nowożytnych popularność zyskał termin "brakteat", od łacińskiego słowa "bractea" = cienka blaszka. Zabieg ten umożliwił znaczne zwiększenie rozmiarów monety przy zachowaniu małej wagi - a to przyczyniło się do rozwoju bardziej urozmaiconych przedstawień. Są wśród nich, obok postaci duchownych i władców (w zbroi lub majestacie), także m.in. elementy architektoniczne, a także rozmaite herby. Nie były to jednak pieniądze trwałe - szybko ulegały zużyciu, pękały, sklejały się w sakiewce. Zaczęto więc wybijać je tworząc wydatny wałek wzdłuż obrzeża - co usztywniało blaszkę i sprawiało, że była znacznie bardziej wytrzymała. Tak jest i w przypadku mojego egzemplarza. Nieduże pieniążki z bardzo grubym wybrzuszeniem nazwano wręcz brakteatami guziczkowymi.

Na prezentowanej monetce widzimy biskupa z pastorałem po lewej stronie. Po stronie prawej skrzydło (chyba nienależące do biskupa...). "Kreska" wizerunku jest charakterystyczna dla tego typu numizmatów - rytownicy stempli nie dysponowali najwyraźniej zbyt precyzyjnymi narzędziami. Brakteat ma ok. 22 mm średnicy, a więc jest minimalnie większy niż przeciętny trojak z czasów Zygmunta III. Jego masa to zaledwie 0,77g.

***

Epilog ;-)

Wkrótce będzie druga moneta! Trojak Batorego wylicytowany na Allegro dzień po aukcji WCN, bez "kolorków" i w rozsądnej cenie. Od dawna czatowałem na ten typ - jest to więc miłe dopełnienie letniej aukcji stacjonarnej. Najpóźniej pojutrze powinien pojawić się poświęcony mu wpis. Zapraszam!