piątek, 28 lutego 2014

Nomos (didrachma) z Metapontu

W południowej części Italii, nad Zatoką Tarencką w dawnej Lukanii, starożytni Grecy założyli w początkach VII w. przed Chrystusem kolonię Metapont. Około połowy VI w. ten bogaty ośrodek rolniczy, eksportujący intensywnie zboże, zaczyna bić piękne monety. Początkowo przedstawiają one na awersie kłos zboża oraz napis META, niekiedy w wersji bardziej rozwiniętej. Urozmaicenie stanowią czasami dodatkowe elementy wizerunku, np. obok kłosa zdarza się przedstawienie myszy, mrówki czy konika polnego. Na tym początkowym etapie bije się monety techniką incusum, co oznacza, że druga strona numizmatu nie ma de facto wizerunku, a jedynie puncowany kwadrat. Na początku drugiej połowy V w. monety zyskują już dwustronność. Zdarzają się wtedy emisje z przedstawieniem kłosa na obu stronach, przy czym na jednej jest ono wypukłe, na drugiej wklęsłe (nie jest to jednak jednostronność, którą znamy ze średniowiecznych brakteatów). Następnie kłos przeniesiony zostaje na rewers, zaś na głównej stronie pojawia się przedstawienie bóstwa. Początkowo jest to między innymi Apollo, później także bóg rzeki Acheloos z głową byka. W następnych wiekach pojawi się również wizerunek brodatego mężczyzny w hełmie korynckim - Leukipposa, legendarnego założyciela Metapontu.

Na poniższym zdjęciu widzimy jeszcze kogoś innego - boginię płodności, urodzaju i rolnictwa Demeter, z wieńcem zbożowym na głowie. Moneta, którą wylicytowałem niedawno za oceanem, to nomos - równa dwóm drachmom (waga 7,53 g, średnica 22 mm) - wybita między 400 a 340 r. p. Chr.

AWERS: beznapisowy


REWERS: METAPONT


Przyznam, że ze zdobyciem tego pięknego kawałeczka starożytności miałem trochę nerwów. Po dotarciu do Londynu z Nowego Jorku, moneta nadana została przesyłką Royal Mail. W trackingu wskazano po tygodniu, że dostarczono ją w Polsce do adresata - o czym nic nie wiedziałem. RM przekazał ją w naszym kraju kurierowi GLS. Błędny adres nadania (ucięta jedna cyfra) spowodował, że nie mógł mi on jej dostarczyć. Ja tymczasem myślałem, że przesyłkę dostarczy Poczta Polska i obszedłem okoliczne placówki w poszukiwaniu zguby. CNG ocalił jednak swój honor - szybko udzielili mi informacji, że przesyłka od ponad tygodnia leży w jednym z pobliskich kiosków - punkcie odbioru GLS...

Brak komentarzy: