wtorek, 12 lipca 2011

Tymf Jana Kazimierza 1664

Na wielomilionowych emisjach podwartościowych szelągów miedzianych - boratynek - nie kończą się innowacje mennicze za panowania Jana Kazimierza (który notabene nie był do nich entuzjastycznie nastawiony). Wobec utrzymujących się kłopotów budżetowych w 1663 r. Andrzej Tymf, Niemiec z pochodzenia, dzierżawca mennic koronnych i probierz generalny, występuje z nowym pomysłem, którego dobrych stron w przeciwieństwie do inicjatywy Boratiniego właściwie nie sposób już będzie znaleźć. Proponuje on bicie grubej monety srebrnej o wartości 30 groszy, jednak o masie znacznie niższej, niż odpowiadająca temu nominałowi.

Ma być to więc pierwsza fizycznie istniejąca złotówka. Za jej prototyp z epoki Zygmunta III, bity jednak w niewielkiej liczbie, można uznać tzw. talary lekkie - z bardzo pięknymi wizerunkami. Jeżeli cofnąć się w czasie jeszcze do epoki Jagiellonów, czymś w rodzaju monety złotowej był półkopek litewski, równy - jak sama nazwa wskazuje - połowie kopy groszy litewskich. Jednak przed reformą Stefana Batorego w 1580 r. grosze litewskie były o 1/4 droższe od polskich, co czyni z tej pięknej i niezwykle rzadkiej monety renesansowej jeszcze bardziej odległy pierwowzór blaszki, którą prezentuję w tym poście.

Co można powiedzieć o tej monecie, potocznie zwanej tymfem lub tynfem? Przede wszystkim, pomimo moich szczerych chęci, nie znajduję w niej wiele piękna. Oto dobitny moim zdaniem dowód w postaci zdjęcia:


Awers: DAJE ZAPŁATĘ OCALENIE OJCZYZNY I WIĘCEJ JEST WARTE NIŻ METAL

Rewers: MONETA NOWA SREBRNA KRÓLESTWA POLSKIEGO 1664


Tymfy były sporymi monetami, o średnicy 31 mm. Bito je z dość kiepskiego srebra próby ośmiołutowej, czyli 0,500 w systemie dziesiętnym. Ich waga katalogowa wynosi 6,73 g[1]. Masa czystego srebra stanowi więc równowartość ok. 12 groszy zgodnie z panującą wówczas ordynacją menniczą z 1650 r. - w ortach, a więc monetach 18-groszowych, czystego srebra miało być 4,9 grama[2]. Tymfy na sumę ponad 6 mln złotych polskich bito głównie w mennicy Bydgoskiej w latach 1663 - 1666, ze szczególnie wysoką intensywnością pod koniec kampanii menniczej[3].

Graficznie moneta nie prezentuje się okazale. Na awersie widnieje mało finezyjny jak na epokę baroku monogram królewski ICR (Ioannes Casimirus Rex), który ludność rozwijała jako "Initium Calamitatis Regni" - "początek nieszczęść królestwa". Na rewersie ukoronowana tarcza czteropolowa z godłem Korony i Litwy, Snopkiem Wazów i nominałem: "XXX GRO POL". Ogólnie wizerunek obu stron jest z gatunku "grubo ciosanych", nie grzeszy szczegółowością i często towarzyszyły mu błędy, szczególnie w dacie.

Polecam zwrócić uwagę na legendę awersu. Jest dość niezwykła jak na monetę, a stanowi uzasadnienie, czemu monecie o wewnętrznej wartości 12 groszy nadano wartość nominalną równą 30 groszom. Niestety, piękne patriotyczne hasło w czasach powszechnie obiegającego pieniądza kruszcowego, którego jakość sama w sobie była instrumentem ekonomicznym wykorzystywanym nierzadko również w celach sabotażu gospodarczego, nie ustrzegło kraju przed poważnymi problemami ekonomicznymi wywołanymi tą emisją. Ceny monety grubej i międzynarodowej - talarów i dukatów - poszybowały w górę. Wkrótce posiadacze tymfów musieli do swoich zakupów doliczać wysokie ażio. Tymfy wywołały inflację i przyczyniły się do pauperyzacji ludności Rzeczypospolitej. Jakub Łoś w swoich pamiętnikach zamieścił satyryczną modlitwę do Jana Kazimierza wzorowaną na "Ojcze Nasz", w której wysyłał Tymfa i Boratiniego do "czorta, piekła przeklętego", narzekając jednocześnie na brak dobrej, dawnej monety.

Emisje niepełnowartościowych złotówek Tymfa są oceniane jednoznacznie negatywnie. To głównie przez nie ludność musiała nauczyć się sztuki radzenia sobie z istnieniem de facto dwóch obiegów pieniężnych - monet "bieżących" i "dobrych". Jednocześnie wobec późniejszych niekorzystnych ekonomicznie czasów tymfy utrzymały się w obiegu pieniężnym długo, niemal przez sto lat. To sprawia, że trudno znaleźć obecnie na rynku numizmatycznym ładnie zachowane egzemplarze. Sam Tymf, oskarżany o nadużycia i zbicie na nich olbrzymiego majątku, musiał uciekać z Polski do Słupska - nie upiekło mu się tak, jak Boratiniemu. Królowi Janowi Kazimierzowi można oddać część honoru, że był początkowo przeciwny emisji tymfów. Później jednak, pod naciskiem Sejmu, znany ze swej niestałości monarcha przystał na inicjatywę Tymfa.


[1] Dane metryczne za: Henryk Radzikowski, "Atlas monet polskich i litewskich od XVI do XVIII wieku", Warszawa 2008.
[2] Henryk Cywiński, "Dziesięć wieków pieniądza polskiego", Warszawa 1987.
[3] Henryk Wojtulewicz, "Pieniądz polski za Jana Kazimierza", Warszawa 1971.

Brak komentarzy: