środa, 14 stycznia 2015

Ort koronny Jana Kazimierza 1659

Poprzednio było trochę o drobnicy, dlatego teraz dla równowagi proponuję zapoznać się z grubszym nominałem. Jeszcze przed Świętami wylicytowałem monetę typu i rocznika, które nie budzą większych emocji wśród zbieraczy. Orty koronne biły mennice w Krakowie, Bydgoszczy i Wschowie praktycznie przez całe tragiczne dla Rzeczypospolitej lata 50 XVII w. Brakuje im uroku ortów miejskich z Torunia i Gdańska, nie są też poszukiwane dla swojej rzadkości, jak ma to miejsce w przypadku ortów emitowanych we Lwowie w stworzonej ad hoc i działającej w latach 1656-57 mennicy w okresie szwedzkiej okupacji. Oczywiście zdarzają się rzadsze typy i roczniki, ale dominują jednak wśród nich monety pospolite, niespecjalnie piękne i uzyskujące zazwyczaj na rynku kolekcjonerskim bardzo umiarkowane ceny, jeśli porównać je z wartością wcześniej wymienionych ortów miejskich. Na prezentowany poniżej egzemplarz zwróciłem jednak uwagę. Chociaż jego stan zachowania nie jest zbyt wysoki, fakt zużycia obiegiem nie budzi wątpliwości, widać uderzenia na rancie, wadę bicia na awersie i sporo brudu, szczególnie na rewersie, numizmat mimo wszystko sprawia wrażenie wyraźnie ponadprzeciętnego. Albo to zasługa stosunkowo krótkiej obecności w obrocie, albo "świeżego" stempla, którym wybito monetę, albo - być może - obu tych czynników. Szczęśliwie relief jest nieźle zachowany, zwłaszcza zaś to, co w szczególnie dużym stopniu wpływa na odbiór monety: popiersie króla - z licznymi detalami (nieźle przedstawione włosy, faktura szat, korona i order Złotego Runa), których trudno doszukać się na większości innych egzemplarzy. Oto i on:

AWERS: JAN KAZIMIERZ Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI I SZWECJI WIELKI KSIĄŻĘ...(!)


REWERS: MONETA SREBRNA KRÓLESTWA POLSKIEGO 1659


Od razu zwróciłem uwagę na legendę awersu - rytownik stempla chyba nie rozplanował zawczasu napisu, gdyż nie zmieściło się "L" w skrócie tytulatury monarchy. Mamy więc wielkiego księcia nie wiadomo czego; zazwyczaj należałoby oczekiwać zresztą w tym miejscu aż trzech liter (LRP - odnoszących się do Litwy, Rusi i Prus). Przyjrzyjmy się oznaczeniom menniczym na rewersie. Moneta należy do dość popularnego wariantu z herbem Wieniawa podskarbiego wielkiego koronnego Bogusława Leszczyńskiego i inicjałami TLB Tytusa Liwiusza Boratiniego, dzierżawcy mennicy krakowskiej (więcej o tym jegomościu można przeczytać tutaj). Lekki posmak rzadkości dodaje temu wariantowi spotykana ze stosunkowo mniejszą częstotliwością odmiana legendy rewersu (ściśle jej fragment "REG.POLO"). Z tego samego roku pochodzą już monety posiadające herb Ślepowron nowego podskarbiego Jana Kazimierza Krasińskiego, wybite po tym, jak słynący z korupcji i współpracy ze Szwedami Leszczyński zmarł.

Prezentowany ort, wybity w mennicy krakowskiej, figurujący w katalogu Kopickiego pod pozycją 1766, u Kamińskiego i Kurpiewskiego zaś - ze stopniem rzadkości R1 - pod numerem 435, posiada średnicę 30mm i katalogową wagę 6,31g srebra próby 10-łutowej (0,625). Wcześniejsze monety tego typu z lat 1651-1652 bito jeszcze podług ordynacji menniczej z 1650 r. w znacznie lepszym srebrze próby 14-łutowej (0,875). Jednakże ciągłe problemy ekonomiczne i brak kruszcu zmuszały do ciągłego pogarszania jakości pieniądza - już za chwilę pojawią się w obiegu niesławne tymfy (zawsze odczuwam pewien dysonans, gdy widzę je w katalogach aukcyjnych, porządkowanych zazwyczaj wartością nominalną monet, przed pięknymi ortami toruńskimi z tej epoki) oraz boratynki.

Brak komentarzy: