czwartek, 29 grudnia 2011

Ort Augusta III 1754

Jak potocznie wiadomo, sytuacja gospodarcza i polityczna Rzeczypospolitej w epoce panowania elektorów saskich z dynastii Wettinów była bardzo niekorzysta. Nie inaczej było ze stosunkami menniczymi, których nie zdołał uzdrowić Jan III po upadku polskiego skarbu za Jana Kazimierza. Epoka "Sasów" to przede wszystkim okres bezczynności polskich mennic (za wyjątkiem sporadycznych emisji mennic miejskich) i przeniesienie emisji pieniądza do Saksonii, co automatycznie wykluczało możliwość czerpania przez Rzeczpospolitą zysków z senioratu, a także zalewanie krajowego rynku olbrzymią masą zagranicznej podłej monety, nierzadko fałszywej.

Jednocześnie pod względem numizmatycznym epoka saska nie przedstawia się aż tak negatywnie. Dla współczesnego kolekcjonera i badacza pieniądza wiąże się z garścią innowacji, złożonym systemem monetarnym i stosunkowo wysokim poziomem artystycznym monet. Pomińmy dość ubogą działalność emisyjną Augusta II Mocnego i skoncentrujmy się na jego następcy, władającym w latach 1733-1763. Z nowości można wskazać m.in. wprowadzenie napisów polskich na niektórych monetach (skrót "T" na tymfach, "Sz" na szóstakach oraz napis "PULTORAK" na półtorakach), wprowadzenie dwuzłotówki równej ośmiu groszom srebrnym czy fakt, że drugą po szelągu monetą miedzianą stał się grosz.

System monetarny, choć oparty na grzywnie kolońskiej (ok. 234 g), był od 1752 r. w znacznej mierze wzorowany na mennictwie XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, obejmując praktycznie wszystkie typy monet bitych za Jana Kazimierza. Niewątpliwą ciekawostką numizmatyczną - choć jednocześnie bardzo negatywnym zjawiskiem dla współczesnych - są fałszerskie emisje grubszych monet srebrnych (potocznie nazywanych efraimkami) prowadzone przez Fryderyka Wielkiego po tym, jak stemple monet saksońskich dostały się w ręce Prusaków w trakcie wojny siedmioletniej.

Jako potwierdzenie trzeciej mojej tezy na "obronę" epoki Wettinów z perspektywy kolekcjonera-numizmatyka prezentuję zdobytego właśnie orta Augusta III z 1754 r. Wybito go w Lipsku (tam emitowano monety srebrne i złote, miedziana mennica zlokalizowana została w Dreźnie).


AWERS: Z BOŻEJ ŁASKI AUGUST III KRÓL POLAKÓW

REWERS: ŚWIĘTEGO RZYMSKIEGO CESARSTWA ARCYMARSZAŁEK I ELEKTOR


Moneta ma 28 mm średnicy i masę katalogową 6,73 g przy próbie srebra 0,438 (a więc jest znacznie podlejsza niż orty z XVII w.). Graficznie prezentuje wysoki poziom - znać, że lipscy mincerze dysponowali dobrymi narzędziami. Orty emitowano w latach 1753-1756. Różniły się między sobą znacznie detalami królewskiego wizerunku. Na prezentowanej monecie August III przedstawia się stosunkowo korzystnie - niektóre portrety ukazują go niemal karykaturalnie z jego otyłością i grubymi rysami. Odmian rysunkowych awersu jest na pewno ponad 20. Na rewersie, w okrągłej tarczy, przedstawione są zdwojone godła Korony i Litwy, zaś w małym polu na środku herb Wettinów - skrzyżowane miecze. Po bokach gałęzie palmowe, pod tarczą nominał - 18 groszy.

Na koniec nie mogę się powstrzymać, żeby nie wspomnieć, że monetę nabyłem w slabie PCG z notą... MS62. To niestety przykre świadectwo nierzetelności polskiego gradingu (dobrego "amerykańskiego" też nie popieram, ale chociaż zazwyczaj jest zgodny z rzeczywistością). Ort jest ładny, z pewnością "dwójka", dużo detali - ale bez przesady...

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Trojak koronny Zygmunta III z Olkusza 1596

Olkusz miał krótsze od Wschowy tradycje mennicze, jednak za panowania Stefana Batorego stał się bardzo ważnym ośrodkiem bicia pieniądza, w tym również dukatów i portugałów. Sytuacja ta nie uległa zmianie za panowania Zygmunta III aż do zamknięcia mennic - poza krakowską - w 1601 r. Produkcja trojaków w Olkuszu była intensywna, istnieje wiele ich typów i odmian. Co więcej, są one mocno zróżnicowane rysunkowo i dość specyficzne. Choć regułą na tak drobnej monecie jest raczej umowne przedstawienie wizerunku władcy, trzeba jednak przyznać, że na tle innych mennic rysy monarchy były oddawane w dość osobliwy i mało realistyczny sposób. Jest to o tyle ciekawe, że stemple ryto dość drobną "kreską", co widać zarówno po szczegółach rysunku, jak i czcionkach. Charakterystycznym elementem trojaków olkuskich jest również wyraźny otok z drobnych perełek, często nawet podwójny. Przykład egzemplarza z podanymi cechami - choć jednocześnie dość korzystnym i "foremnym" wizerunkiem króla - poniżej.


AWERS: ZYGMUNT III Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI WIELKI KSIĄŻĘ LITEWSKI

REWERS: GROSZ POTRÓJNY KRÓLESTWA POLSKIEGO - 96 - IF


Przedstawiona moneta jest ładnie zachowana - stan II. W katalogu trojaków Tadeusza Igera figuruje pod pozycją O.96.1c.

Mimo że jest to moneta wybita przed rozporządzeniem podskarbiego koronnego z lipca 1599 r., na rewersie nie ma znaków mincerzy - jedynie herb podskarbiego Jana Firleja z jego inicjałami po bokach. Warto zaznaczyć, że zarządcą mennicy olkuskiej był przez długi czas Kaspar Rytkier, który jako probierz generalny Rzeczypospolitej wsławił się opracowaniem pamiętnego "taryfikatora" monet obcych, ułatwiającego użytkownikom pieniędzy zagranicznych orientację w ich faktycznej wartości.

Trojak koronny Zygmunta III ze Wschowy 1599

Cofamy się znacznie w czasie - znowu w okres potęgi Rzeczypospolitej, choć już w trakcie stopniowego burzenia jej podstaw. Mamy panowanie Zygmunta III i olbrzymią produkcję menniczą, co jest przyczyną, dla której wielu zbieraczy ceni epokę pierwszego z Wazów na tronie polskim. Adam Dylewski w swoim nowej, wielkiej (dosłownie i w przenośni) publikacji wymienia aż 17 mennic koronnych, miejskich i prywatnych, które wtedy funkcjonowały. Stąd naszła mnie ostatnio ochota na uzupełnianie zbioru o monety z mennic, z którymi nie miałem jeszcze przyjemności się zapoznać.

Na pierwszy ogień poszła Wschowa. To niewielkie, ale bardzo stare miasteczko na styku Ziemi Lubuskiej, Dolnego Śląska i Wielkopolski otrzymało prawa mennicze już od Kazimierza Wielkiego. Stosunkowo rzadko jednak z nich korzystało. Za panowania Zygmunta III stało się praktycznie najdalej na zachód wysuniętym ośrodkiem menniczym Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tadeusz Iger w swoim katalogu podaje, że najpierw podjęto bicie monet z prywatnej inicjatywy. Dylewski dzieli okres działalności mennicy wschowskiej na dwa etapy: najpierw jako mennica miejska biła najdrobniejsze monetki - denary - zaś od 1594 r. do momentu zamknięcia mennic Rzeczypospolitej w 1601 r. wskutek uchwały sejmowej - szelągi, trojaki i szóstaki. Później jeszcze na krótko mennica wznowiła działalność na niewielką skalę w 1608 r. Intensywną działalność podjęła mennica wschowska (znów jako koronna) w latach 1650-55 r. za Jana Kazimierza, bijąc szeroki zakres typów monet - od szelągów po portugały.

Czas na prezentację monetki. Przeciętny stan zachowania, natomiast odbiór wizualny poprawia przyjemna patyna w tle. Rytownik stempla dysponował dość mało precyzyjnymi narzędziami, jednak potrafił stworzyć godny i w miarę realistyczny portret królewski.


AWERS: ZYGMUNT III Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI WIELKI KSIĄŻĘ LITEWSKI

REWERS: GROSZ SREBRNY POTRÓJNY KRÓLESTWA POLSKIEGO - F - 99


Na rewersie mamy typowy układ znaków menniczych, uwzględniający rozporządzenie podskarbiego wielkiego koronnego: oznaczenie mennicy (F) i herb podskarbiego Jana Firleja. Żadnych dodatkowych oznaczeń pochodzących od mincmistrza.

środa, 30 listopada 2011

3 grosze 1831

Ponownie pozwalam sobie wykroczyć poza granice Rzeczypospolitej Obojga Narodów - tym razem w wymiarze czasowym. Jako miłośnik motywu liści dębowych na monetach od dawna nosiłem się z zamiarem zdobycia monety z czasów powstania listopadowego. Ostatnio padło na ładnego trojaka miedzianego z pamiętnego roku powstania i wojny polsko-rosyjskiej. Całkiem przypadkiem moneta znalazła się w moich rękach niemal dokładnie w rocznicę nocy listopadowej.


AWERS: KRÓLESTWO POLSKIE

REWERS: 3 GROSZE POLSKIE 1831


Przez kilka miesięcy suwerenne państwo polsko-litewskie, zmagając się zbrojnie z wielkim zaborcą, wyemitowało całkiem pokaźną liczbę monet różnych nominałów, tworzących interesujący i nowoczesny system pieniężny. Znalazło się w nim miejsce dla tradcyjnej polskiej trzygroszówki, wprowadzonej ongiś za Zygmunta Starego (choć miedziakiem stała się dopiero za panowania ostatniego polskiego króla), srebrnej bilonowej dziesięciogroszówki, srebrnych dwu- i pięciozłotówki, a także monety złotej z wizerunkiem odpowiadającym dukatowi niderlandzkiemu (z dodanym małym orzełkiem w otoku awersu). Jej metryczna i graficzna zgodność z dukatem holenderskim miała ułatwić nabywanie za granicą środków na prowadzenie działań zbrojnych. Dodatkowo emitowano banknoty, w tym o nominale jednego złotego.

Monety te, poza dukatami, po upadku powstania rząd carski energicznie wycofywał z obiegu i przebijał. Na szczęście ostała ich się całkiem spora liczba, dzięki czemu są osiągalne dla wielu polskich kolekcjonerów.

Przedstawiona na zdjęciu miedziana moneta trzygroszowa należy do pospolitszej odmiany graficznej, z prostymi łapami orła na rewersie, a także napisowej - z kropką po "POLS" na awersie. Ma średnicę 25,5 mm i wagę katalogową 8,57 g. Wybito 1 111 774 sztuk tej odmiany. W katalogu trojaków Tadeusza Igera, z oznaczeniem PL.31.1a, otrzymała stopień rzadkości R. Emisję monet powstańczych prowadziła Mennica Warszawska. Inicjały na rewersie należą do Karola Gronnaua, intendenta mennicy.

sobota, 5 listopada 2011

Trojak koronny Zygmunta III 1601 - Poznań

Pech chciał, że w jednym z trzech najważniejszych dla mnie wydarzeń w roku (no, może jeszcze kilka innych równie ważnych można by wskazać) nie mogłem osobiście uczestniczyć. Z powodu zajęć zmuszony byłem zlecić licytowanie monet w 48 Aukcji WCN, co zresztą dobrze się nie skończyło. Wygrałem tylko jedną monetkę, na szczęście bardzo sympatyczną. Udało mi się już ją odebrać i niżej prezentuję zdjęcia. Tym razem jest to trojak wybity w Poznaniu w przeddzień zamknięcia mennic Rzeczypospolitej (poza krakowską, naturalnie) w 1601 r. Pospolita monetka w katalogu T. Igera notowana pod pozycją P.01.2. z bardzo udanym wizerunkiem monarchy.


AWERS: ZYGMUNT III Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI WIELKI KSIĄŻĘ LITEWSKI


REWERS: GROSZ SREBRNY POTRÓJNY KRÓLESTWA POLSKIEGO


Na rewersie przejrzysty układ znaków menniczych, zgodnie z rozporządzeniem podskarbiego wielkiego koronnego: widzimy tylko Snopek Wazów pomiędzy godłami Korony i Litwy, herb Lewart podskarbiego Jana Firleja przedzielający datę oraz literę "P" na lewo od godeł, będącą skrótem nazwy miasta, w którym moneta została wybita.

Mennica poznańska za Zygmunta III Wazy biła trojaki nieprzerwanie od 1588 do 1601 r.

czwartek, 22 września 2011

Grosz srebrny Stanisława Augusta 1767

Pokazywałem już złotka (nawet dwa razy), był półzłotek - czas na ćwierćzłotka. Równolegle z trojakiem litewskim Zygmunta III wywalczyłem na Allegro ładnie zachowanego (choć z dość "zmęczoną" blaszką - cóż, srebro próby 0,375...) grosza srebrnego Stanisława Augusta. Monetka bardzo moim zdaniem ciekawa wzorniczo: na awersie wyłącznie ukoronowany monogram królewski wpisany w kwadrat, zaś na rewersie - również w kwadracie - napis polowy dotyczący liczby bitych sztuk z grzywny kolońskiej (ok. 234 g). Na zewnątrz, wzdłuż boków kwadratu, oznaczenie nominału, inicjały Fryderyka Sylma (zarządcy Mennicy Warszawskiej) oraz odwołanie do obydwu krajów Rzeczypospolitej. Wszystko bardzo czytelnie, bez zbędnych ozdobników i schludnie. Z podobnym wzorem graficznym spotkałem się tylko na miedzianych trzykopiejkowych monetach bitych dla Mołdawii przez Katarzynę II.


Rewers: 1 Grosz - Wielkiego Księstwa Litewskiego - Królestwa Polskiego
320 Sztuk z Grzywny Czystej Kolońskiej - 1767 - F. S.


Monetka jest drobniejsza niż prezentowane wiosną 10 groszy miedzianych srebrem - w końcu grosz srebrny równał się wartością 7,5 groszom miedzianym. Waży 1,99 g i ma średnicę 21 mm. Bito ją w latach 1766 - 68 oraz 1772 - 1782. Istnieje jeszcze rzadki typ z lat 1766 - 67 bez odwołania do Korony i Litwy (po bokach kwadratu pozostawiona pusta przestrzeń), a także również rzadka odmiana z szerszą koroną nad monogramem.

środa, 21 września 2011

Trojak litewski Zygmunta III 1597

Powrót na ziemie Rzeczypospolitej - ściśle do stolicy Litwy, której mennica w latach 1589 - 1603 (oraz w 1608 r.) nieprzerwanie bije trojaki z wizerunkiem Zygmunta III Wazy w dość licznych typach i odmianach zarówno rysunkowych, jak i tekstowych. Nie ukrywam, że najbardziej podobają mi się wizerunki króla z lat 1594 - 96. Ale na razie udało mi się zdobyć przyzwoicie zachowaną sztukę z 1597 r. Jest to jeden z dwóch głównych typów z tego rocznika, pospolitszy (rzadkość R w katalogu Tadeusza Igera). Poza nim istnieje jeszcze bardzo rzadki (R7), ze znakiem menniczym Daniela Koste, mincmistrza mennicy wileńskiej w latach 1596-97, oraz inaczej przedstawioną kryzą w ubiorze króla.


Awers: Zygmunt z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: Grosz Srebrny Potrójny Wielkiego Księstwa Litewskiego 1597


Obie strony posiadają "przepisowy" układ trojaka z epoki: na awersie widnieje wizerunek królewski, zwrócony w prawo. Rewers zdobią godła Korony i Litwy z herbem Wazów Snopkiem pomiędzy nimi w ukoronowanej tarczy. Pod nimi napis polowy, zaś na dole, przedzielające na dwie części datę, herby: głowa wołu przebita hakami (znak Szymona Lidmana, mincmistrza z lat 1597-98) oraz herb podskarbiego wielkiego litewskiego, Demetriusza Chaleckiego (sprawował urząd w latach 1590 - 98).

czwartek, 1 września 2011

Wypad na Śląsk: 6 krajcarów Leopolda I 1674

To na razie tylko zwiastun nieco dłuższego postu, w którym postaram się napisać trochę o coraz bardziej mnie interesującym mennictwie śląskim w XVII w. Opuszczamy na chwilę granice Rzeczypospolitej, jednak przenosimy się nie tak daleko jak można by przypuszczać - do Wrocławia pod rządami Habsburgów.

Monetę wylicytowałem dość spontanicznie, choć już wcześniej inna sztuka kusiła mnie swoją urodą i wysokim stanem zachowania na ostatniej aukcji WCN. Wtedy zabrakło mi funduszy, jednak powetowałem to sobie w zeszłym tygodniu na Allegro.

Przyznam się bez bicia, że niewiele wiem o krajcarach (krucierzach, kreuzerach). Zostały one wprowadzone jako moneta w Tyrolu mniej więcej w czasie późnośredniowiecznej reformy europejskiego mennictwa, której zawdzięczamy m.in. wynalazek grosza. Następnie posługiwano się nią w krajach podległych Habsburgom jako monetą zdawkową. Ryzykując pewne uproszczenie można je chyba pod względem siły nabywczej przyrównać do polskich groszy względnie półgroszy - przynajmniej w epoce, z której pochodzi prezentowana moneta sześciokrucierzowa. Trzykrucierzówki bite w Krakowie w latach 1615-18 swoją wagą i próbą srebra odpowiadały półtorakom. Trudno jednak dociekać, czy w ciągu XVI i XVII była to relacja stała (raczej nie).

Leopold I Habsburg panował jako Cesarz rzymsko-niemiecki w latach 1658 - 1705. W swojej polityce stawiał na rozwój kulturalny (był założycielem m.in. uniwersytetów i opery wiedeńskiej). Jego stosunki z Polską były co najmniej poprawne: pomagał w wyzwalaniu Rzeczypospolitej spod okupacji Szwedzkiej, później prosił o pomoc Jana Sobieskiego w czasie oblężenia Wiednia przez Turków.

No ale już czas na zdjęcie monety wraz z polskim tłumaczeniem legendy (obejmującej tylko skromny wycinek oficjalnej tytulatury cesarza!).


Awers: LEOPOLD Z BOŻEJ ŁASKI CESARZ RZYMSKI
ZAWSZE AUGUST KRÓL NIEMIEC WĘGIER CZECH


Rewers: ARCYKSIĄŻĘ AUSTRII KSIĄŻĘ BURGUNDII I ŚLĄSKA


Inicjały SHS na rewersie należą do Salomona Hammerschmidta, wardajna mennicy wrocławskiej.

Monetka jest bardzo ładnie zachowana, z połyskiem menniczym i złocistą patyną na rewersie. Na awersie widzimy popiersie Cesarza zwrócone w prawo, w zbroi, z wieńcem wokół głowy i orderem złotego runa. Na rewersie widnieje dwugłowy orzeł Habsburgów. Krążek jest dość mocno wygięty, co wiąże się z techniką jego wybicia za pomocą prasy menniczej.

Trudno raczej wskazać podobnie starannie wybitą polską monetę z tego okresu, a już na pewno, jeżeli ograniczać się do drobniejszych - kunszt menniczy w dobie boratynek i tymfów, będących świadectwem epoki upadku gospodarki Rzeczypospolitej, raczej nie stanowił przedmiotu zainteresowania współczesnych. Barokowy styl numizmatu kojarzy mi się z ładniejszymi odmianami ortów toruńskich Jana Kazimierza, poprzedzających o dwa dziesięciolecia emisję prezentowanej monety. Jednak zdobycie równie pięknie wybitego i zachowanego polskiego orta z epoki graniczy z cudem i wiąże się z ogromnym wydatkiem...

piątek, 15 lipca 2011

Ort koronny Zygmunta III 1624

Wyniki ankiety, którą prowadzę od jakiegoś czasu na blogu potwierdzają potoczną obserwację dotyczącą kolekcjonerstwa monet w Polsce: największym zainteresowaniem cieszy się mennictwo Zygmunta III. Ponieważ dawno nie prezentowałem żadnych monet tego władcy, czas nadrobić nieco zaległości. Od bardzo dawna nosiłem się z zamiarem zdobycia i sfotografowania orta koronnego. Jak wiadomo, ten typ monety bito w mennicy bydgoskiej w dużych ilościach w latach 1620-25 (z tym, że skrajne roczniki są bardzo rzadkie).

Orty koronne Zygmunta III w wymiarze estetycznym budzą we mnie mieszane uczucia, ale o tym za chwilę. Ich emisja inspirowana była działaniami mennicy gdańskiej, która w 1608 r., wbrew uchwale sejmowej z 1601 r. o zamknięciu wszystkich mennic na ziemiach polskich z wyjątkiem krakowskiej, rozpoczęła samowolnie bicie monet ćwierćtalarowych na potrzeby handlu. Orty gdańskie osiągnęły duży sukces, stanowiąc potrzebny nominał w dobie rosnących cen towarów i monet grubych. Po tym, jak mennica bydgoska pod zarządem Jakuba Jakobsona van Emden również podjęła bicie ortów, zdarzało się, że były w niej przebijane ćwierćtalary gdańskie.

Na poniższych zdjęciach widnieją obie strony mojej sztuki orta koronnego, wybitej w 1624 r.


Awers: ZYGMUNT III Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI
WIELKI KSIĄŻĘ LITWY RUSI PRUS MAZOWSZA


Rewers: ŻMUDZKI INFLANCKI A TAKŻE SZWEDZKI GOCKI
I WANDALSKI DZIEDZICZNY KRÓL


Od razu zwracam uwagę Czytelnika na królewską tytulaturę na rewersie - z wyrażonymi pretensjami do korony szwedzkiej i skrupulatnie wymienionymi innymi dziedzicznymi prawami monarchy.

Graficznie orty koronne mogły być najpiękniejszą monetą o "średnim nominale" z czasów panowania Zygmunta III. Wizerunek awersu wzorowany na talarach przedstawia popiersie monarchy w zbroi i płaszczu, trzymającego w jednej ręce miecz, a w drugiej królewskie jabłko. Udało się nawet zmieścić order złotego runa. Teoretycznie pięknie, jednak całości brakuje pewnej finezji. Monety były bite bardzo intensywnie, często niedbale - trudno znaleźć wybitą odpowiednio głębokim i "świeżym" stemplem. Chyba jeszcze trudniej zdobyć egzemplarz z dobrze wybitym i/lub zachowanym rewersem, na którym widnieje ukoronowana tarcza pięciopolowa ze zdwojonymi godłami Korony i Litwy oraz herbem Snopek dynastii Wazów. U dołu umieszczono herb Sas podskarbiego koronnego Mikołaja Daniłłowicza, który sprawował swój urząd w latach 1616-24.

Metrycznie orty bydgoskie są typową monetą ćwierćtalarową z epoki. Mają średnicę 29 mm, zaś masa katalogowa wynosi 7,21 g srebra próby 11-łutowej (0,688). Stopa tych numizmatów została nieznacznie obniżona w 1621 r. - początkowo ich waga równa była 6,43 g próby 13-łutowej (0,813).

wtorek, 12 lipca 2011

Tymf Jana Kazimierza 1664

Na wielomilionowych emisjach podwartościowych szelągów miedzianych - boratynek - nie kończą się innowacje mennicze za panowania Jana Kazimierza (który notabene nie był do nich entuzjastycznie nastawiony). Wobec utrzymujących się kłopotów budżetowych w 1663 r. Andrzej Tymf, Niemiec z pochodzenia, dzierżawca mennic koronnych i probierz generalny, występuje z nowym pomysłem, którego dobrych stron w przeciwieństwie do inicjatywy Boratiniego właściwie nie sposób już będzie znaleźć. Proponuje on bicie grubej monety srebrnej o wartości 30 groszy, jednak o masie znacznie niższej, niż odpowiadająca temu nominałowi.

Ma być to więc pierwsza fizycznie istniejąca złotówka. Za jej prototyp z epoki Zygmunta III, bity jednak w niewielkiej liczbie, można uznać tzw. talary lekkie - z bardzo pięknymi wizerunkami. Jeżeli cofnąć się w czasie jeszcze do epoki Jagiellonów, czymś w rodzaju monety złotowej był półkopek litewski, równy - jak sama nazwa wskazuje - połowie kopy groszy litewskich. Jednak przed reformą Stefana Batorego w 1580 r. grosze litewskie były o 1/4 droższe od polskich, co czyni z tej pięknej i niezwykle rzadkiej monety renesansowej jeszcze bardziej odległy pierwowzór blaszki, którą prezentuję w tym poście.

Co można powiedzieć o tej monecie, potocznie zwanej tymfem lub tynfem? Przede wszystkim, pomimo moich szczerych chęci, nie znajduję w niej wiele piękna. Oto dobitny moim zdaniem dowód w postaci zdjęcia:


Awers: DAJE ZAPŁATĘ OCALENIE OJCZYZNY I WIĘCEJ JEST WARTE NIŻ METAL

Rewers: MONETA NOWA SREBRNA KRÓLESTWA POLSKIEGO 1664


Tymfy były sporymi monetami, o średnicy 31 mm. Bito je z dość kiepskiego srebra próby ośmiołutowej, czyli 0,500 w systemie dziesiętnym. Ich waga katalogowa wynosi 6,73 g[1]. Masa czystego srebra stanowi więc równowartość ok. 12 groszy zgodnie z panującą wówczas ordynacją menniczą z 1650 r. - w ortach, a więc monetach 18-groszowych, czystego srebra miało być 4,9 grama[2]. Tymfy na sumę ponad 6 mln złotych polskich bito głównie w mennicy Bydgoskiej w latach 1663 - 1666, ze szczególnie wysoką intensywnością pod koniec kampanii menniczej[3].

Graficznie moneta nie prezentuje się okazale. Na awersie widnieje mało finezyjny jak na epokę baroku monogram królewski ICR (Ioannes Casimirus Rex), który ludność rozwijała jako "Initium Calamitatis Regni" - "początek nieszczęść królestwa". Na rewersie ukoronowana tarcza czteropolowa z godłem Korony i Litwy, Snopkiem Wazów i nominałem: "XXX GRO POL". Ogólnie wizerunek obu stron jest z gatunku "grubo ciosanych", nie grzeszy szczegółowością i często towarzyszyły mu błędy, szczególnie w dacie.

Polecam zwrócić uwagę na legendę awersu. Jest dość niezwykła jak na monetę, a stanowi uzasadnienie, czemu monecie o wewnętrznej wartości 12 groszy nadano wartość nominalną równą 30 groszom. Niestety, piękne patriotyczne hasło w czasach powszechnie obiegającego pieniądza kruszcowego, którego jakość sama w sobie była instrumentem ekonomicznym wykorzystywanym nierzadko również w celach sabotażu gospodarczego, nie ustrzegło kraju przed poważnymi problemami ekonomicznymi wywołanymi tą emisją. Ceny monety grubej i międzynarodowej - talarów i dukatów - poszybowały w górę. Wkrótce posiadacze tymfów musieli do swoich zakupów doliczać wysokie ażio. Tymfy wywołały inflację i przyczyniły się do pauperyzacji ludności Rzeczypospolitej. Jakub Łoś w swoich pamiętnikach zamieścił satyryczną modlitwę do Jana Kazimierza wzorowaną na "Ojcze Nasz", w której wysyłał Tymfa i Boratiniego do "czorta, piekła przeklętego", narzekając jednocześnie na brak dobrej, dawnej monety.

Emisje niepełnowartościowych złotówek Tymfa są oceniane jednoznacznie negatywnie. To głównie przez nie ludność musiała nauczyć się sztuki radzenia sobie z istnieniem de facto dwóch obiegów pieniężnych - monet "bieżących" i "dobrych". Jednocześnie wobec późniejszych niekorzystnych ekonomicznie czasów tymfy utrzymały się w obiegu pieniężnym długo, niemal przez sto lat. To sprawia, że trudno znaleźć obecnie na rynku numizmatycznym ładnie zachowane egzemplarze. Sam Tymf, oskarżany o nadużycia i zbicie na nich olbrzymiego majątku, musiał uciekać z Polski do Słupska - nie upiekło mu się tak, jak Boratiniemu. Królowi Janowi Kazimierzowi można oddać część honoru, że był początkowo przeciwny emisji tymfów. Później jednak, pod naciskiem Sejmu, znany ze swej niestałości monarcha przystał na inicjatywę Tymfa.


[1] Dane metryczne za: Henryk Radzikowski, "Atlas monet polskich i litewskich od XVI do XVIII wieku", Warszawa 2008.
[2] Henryk Cywiński, "Dziesięć wieków pieniądza polskiego", Warszawa 1987.
[3] Henryk Wojtulewicz, "Pieniądz polski za Jana Kazimierza", Warszawa 1971.

czwartek, 7 lipca 2011

Szeląg koronny i litewski Jana Kazimierza

Lipiec na moim blogu będzie w dużej części poświęcony mennictwu Jana Kazimierza. Pierwszy post czerwcowy stanowił omówienie pięknej, barokowej monety mennicy miejskiej w Toruniu. Jednak ostatni z Wazów na tronie polskim znany jest przede wszystkim z monety drobnej i bardzo kiepskiej, którą bito za jego rządów od 1659 r. dla zapełnienia olbrzymiej "dziury budżetowej" i wypłacenia zaległego żołdu żołnierzom w tych ciężkich, wojennych czasach.

Temat, który podejmuję, jest dla mnie trudny z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, lubię kolekcjonować i fotografować piękne monety. Szelągi miedziane na pewno do takich nie należą. Mają brzydki wizerunek króla i są często wybite bardzo niedbale. Do tego rozmiar - ledwie 16 mm średnicy, niekiedy zaś mniej - nie pozwalał na przedstawienie odpowiednio finezyjnego projektu graficznego. Ciężko się fotografuje te - nawiązując jeszcze do określenia ze średniowiecznych kronik z czasów psucia pieniądza w okresie rozbicia feudalnego - plewy. W dodatku plewy miedziane, często skorodowane. Po drugie, o boratynkach powiedziano już w różnych miejscach bardzo wiele. Dlatego chcę tym razem napisać nieco więcej niż zwykle, aby nie powielać najczęściej przedstawianych informacji, ale również może trochę skompensować małą atrakcyjność zdjęć. Ale dość już narzekania, czas na prezentację:


Awers: Jan Kazimierz Król TLB


Rewers: Szeląg Królestwa Polskiego 1664


No właśnie - "TLB". To inicjały pomysłodawcy tych przysłowiowych "złych szelągów", pierwszej na masową skalę bitej w Polsce (i chyba również w całej Europie) podwartościowej monety miedzianej. Niejaki Tytus Liwiusz Boratini (oryginalnie Burattini), Włoch z pochodzenia, pojawia się na kartach historii polskiego mennictwa początkowo jako dzierżawca mennicy krakowskiej w roku 1658. Chyba nikt nie spodziewał się, jak pomysłowy okaże się ten człowiek, wynalazca wagi hydrostatycznej, za pomocą której określił ciężar rtęci oraz maszyny latającej z kotem w środku(!)[1]. W tym samym 1658 r. wystąpił on na Sejmie w Warszawie z propozycją bicia szelągów z czystej miedzi, w dodatku podwartościowych (o masie niższej niż odpowiadająca wartości nominalnej).

Szelągi miedziane (zwane boratynkami) bito w latach 1659 - 1668 w liczbie ponad miliarda sztuk na kwotę - wg różnych szacunków - od 11 do 16 mln złotych polskich. Najliczniejsze, a przez to obecnie najpospolitsze emisje pochodzą z roczników: 1660, 1661, 1663, 1664 i 1665. W 1660 r. wybito pewną ich liczbę w srebrze[2]. Początkowo na potrzeby bicia tych miedziaków otwarto mennicę w Zamku Ujazdowskim (wówczas) pod Warszawą. Później zajmowały się ich emisją także mennice w Brześciu, Kownie, Malborku, Oliwie i Wilnie. Prawdopodobnie nie bito natomiast boratynek w dzierżawionej przez Boratiniego mennicy krakowskiej, w której produkowano monety srebrne. Emitowano dwa podstawowe typy boratynek: z Orłem na rewersie dla Korony i Pogonią dla Litwy. Zdjęcia poniżej ukazują rewersy monet dla Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zamieszczam dwa, żeby ukazać szerzej defekty mennicze. Szczerze mowiąc, na pierwszym Pogoń kojarzy mi się raczej z Centaurem skrzyżowanym ze Śmiercią.





Żołnierze niechętnie przyjmowali te pieniążki, które w obrocie handlowym szybko traciły na wartości. Wypłata żołdu w boratynkach była nawet przyczyną buntów. Skutki ekonomiczne przewidziano jeszcze przed emisją - przeciw niej protestowały stany pruskie, szczególnie zaś przedstawiciele Gdańska[3]. Boratini był oskarżany o bicie większej liczby monet, niż przewidywała umowa. Nie lubiano go również ogólnie z powodu niskiej wartości monet i jej niekorzystnych skutków dla ludności, a także wielkich zysków, które osiągał ze swojej działalności w ciężkich dla społeczeństwa czasach. W 1662 r. wynalazca musiał tłumaczyć się ze swoich poczynań przed Komisją Sejmową we Lwowie, oczyszczono go jednak z zarzutów. Następnie długo kazał się prosić o podpisanie nowej umowy na dalsze, jeszcze liczniejsze emisje.

Emisja boratynek, mimo że stanowiła nową formę opodatkowania inflacyjnego ludności, nie była z gruntu niekorzystna dla gospodarki Rzeczypospolitej. Choć można wskazać liczne negatywne jej skutki ekonomiczne i społeczne - jednym z nich jest wprowadzenie zamętu w stosunkach menniczych, pogłębionego od 1663 r. emisją podwartościowych złotówek Andrzeja Tymfa - są również pewne pozytywne strony tej inicjatywy. Przynajmniej częściowo umożliwiła pokrycie deficytu budżetowego i wypłatę zaległego żołdu. Należy pamiętać, że z założenia szelągi miedziane miały w "lepszych czasach" zostać wymienione na pieniądz pełnowartościowy. Idea więc nie była nowa - już w starożytności w chwilach kryzysowych państwa potrafiły posłużyć się tymczasowo tą swoistą formą pieniądza fiducjarnego, której towarzyła obietnica wymiany na pieniądz kruszcowy o stosownej wartości wewnętrznej. Tak się jednak nie stało w przypadku Rzeczypospolitej drugiej połowy XVII wieku. Następny zaś wiek przyniósł upowszechnienie się tego typu emisji w całej Europie. Boratini okazał się jednym z prekursorów nowożytnej monety podwartościowej. Dla mieszkańców Rzeczypospolitej był jednak głównie symbolem kiepskiego pieniądza i początku długiego okresu, w którym kursowały w obiegu dwa jego rodzaje: moneta bieżąca (łac. "moneta currens") i moneta dobra (łac. "moneta bona"). Posiadacze tej pierwszej musieli liczyć się z tzw. ażio, które w praktyce oznaczało konieczność uiszczenia znacznie wyższej kwoty za nabywane towary, niż w monecie dobrej.

Na koniec jestem winny mniej obeznanemu z tajnikami numizmatyki Czytelnikowi wyjaśnienie, czym był szeląg jako jednostka monetarna. Po raz pierwszy pojawił się w państwach niemieckich w drugiej połowie XIV na fali ogólnoeuropejskich tendencji do bicia monety grubszej niż średniowieczny denar. Było to już blisko 100 lat od wprowadzenia groszy w Europie Środkowej. Pierwsze szelągi bili na ziemiach polskich Krzyżacy od czasu wielkiego mistrza Winrycha von Kniprode. Z czasem ustaliło się w Polsce, że szeląg odpowiadał wartością sześciu denarom, stanowiąc 1/3 grosza. Jak nietrudno się domyślić, po okresie rewolucji cen na przełomie XVI i XVII w. była to bardzo drobna moneta - w epoce Jana Kazimierza denary nie były już fizycznie istniejącą monetą, choć nadal wykorzystywano je jako jednostkę obrachunkową. Szeląg stał się więc najdrobniejszym rodzajem pieniądza występującym w obiegu gospodarczym. Łacińska nazwa szeląga to "solid", niemiecka - "schilling", która w Austrii przetrwała do wprowadzenia Euro. Do reformy pieniężnej w 1972 r. szyling stanowił również 1/20 funta szterlinga w Wielkiej Brytanii, a obecnie jest walutą w niektórych państwach afrykańskich.

[1] Henryk Wojtulewicz, "Czy w mennicy krakowskiej wybijano boratynki?", Biuletyn Numizmatyczny, lipiec - wrzesień 1996.
[2] Henryk Radzikowski, "Atlas monet polskich i litewskich od XVI do XVIII wieku", Warszawa 2008.
[3] Henryk Wojtulewicz, "Pieniądz polski za Jana Kazimierza", Warszawa 1971.

sobota, 11 czerwca 2011

Półtalar Stanisława Augusta 1788

Drugim moim nabytkiem z ostatniej aukcji WCN jest półtalar Stanisława Augusta Poniatowskiego z 1788 r. Jest to już wyraźnie grubsza moneta, równa czterem złotym polskim. Ma to swoje odzwierciedlenie w cechach metrycznych: masa 14,03 g srebra próby trzynastołutowej (0,813), średnica 34 mm.

Na awersie widnieje przepiękny, klasycystyczny wizerunek Stanisława Augusta Poniatowskiego. Rewers zdobi ukoronowana, prostokątna tarcza pięciopolowa ze zdwojonymi godłami Korony i Litwy oraz herbem Ciołek Poniatowskich pośrodku. Tarczę od góry okala wstęga oderu Orła Białego, dodatkowo wzbogacona u dołu motywami roślinnymi. Pod nią zawieszony jest order. Inicjały "E.B." należą do zarządcy Mennicy Warszawskiej Efraima Brenna.


Awers: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski


Rewers: 20 7/8 [sztuk] z Grzywny Czystej Kolońskiej : 1788


Moneta posiada również napis na rancie: FIDEI*PUBLICAE*PIGNUS (rękojmia zaufania publicznego), którego fragment prezentuję na poniższym zdjęciu:



Ort toruński Jana Kazimierza 1655

Żniwa 46. Aukcji WCN już za mną! Dwie wyjątkowe monety czekają na prezentację. Nie należą one tym razem do "drobnicy". W ogóle muszę przyznać, że większą satysfakcję daje mi grubszy pieniądz. Wkrótce może trzeba będzie zmienić adres bloga - choć nie jest to takie proste, pasujące i dobre hasła są "zajęte"...

Pierwszym ze zdobytych numizmatów jest ort toruński z okresu panowania Jana Kazimierza Wazy. Władca ten zapisał się w pamięci potomnych emisją niesławnych tymfów, czyli niepełnowartościowych złotówek, oraz szelągów miedzianych Boratiniego (boratynek). Były to nie dość, że podłe, to jeszcze w dodatku brzydkie monety, bite w wielkim pośpiechu w milionach sztuk. Orty koronne z tego okresu również nie należą do szczególnie udanych (choć niektóre typy rysunkowe mogą cieszyć oko). Natomiast orty Gdańska i Torunia - przynajmniej wcześniejsze - odznaczają się wspaniałą urodą i nawiązują wzorniczo do najlepszych barokowych wzorców. Od dawna nosiłem się z zamiarem nabycia orta toruńskiego. Gdański będzie musiał poczekać. Nie nastawiam się natomiast na zdobycie elbląskiego, podobnie jak dowolnych talarów (o monecie złotej nawet nie wspominając). Wszystko to jest już i pozostanie poza moim zasięgiem.

Orty toruńskie z epoki Jana Kazimierza są moim zdaniem niezmiernie interesujące. Bito je od 1650 do 1655 (z przerwą w 1652) oraz od 1659 do 1668 roku. Pierwsza seria emisji odznaczała się wyjątkowo pięknymi wizerunkami. W późniejszym okresie rytownicy stempli najwyraźniej działali już w zbyt dużym pośpiechu i wizerunki uległy pewnemu uproszczeniu (polecam zapoznanie się z historią aukcji na www.wcn.pl i porównanie). Z owych pierwszych sześciu lat emisji szczególnie te z 1650 i 1651 są bardzo rzadkie.

Choć koncepcja monet pozostawała niezmienna - wizerunek króla zwróconego w prawo w zamkniętej koronie, barokowej peruce i z orderem złotego runa na awersie oraz herb Torunia na rewersie - występowały liczne odmiany rysunkowe. W samym roku 1655 poza tą widoczną na zdjęciach zdarzały się awersy z inaczej przedstawionym fryzem na królewskiej głowie oraz innym wyglądem twarzy (prezentowany tutaj jest stosunkowo korzystny na tle pozostałych). Inaczej też wygląły niektóre odmiany rewersu. Mury miejskie w herbie - tak jak to często bywało w latach 1660-tych - ryto w niektórych odmianach w ten sposób, że wypukłe były kontury, a nie ich wypełnienie.


Awers: Jan Kazimierz z Bożej Łaski Król Polski
i Szwecji [!] Wielki Książę Litwy Rusi Prus


Rewers: Moneta Nowa Miasta Torunia (18 [groszy])


Po bokach tarczy herbowej miasta widnieją znaki mincerskie HI-L zastępcy dzierżawcy mennicy, Hansa Jakuba Lauera. Był on bratem zarządcy, Hansa Dawida Lauera, stawiającego swoje inicjały HD-L. Hans Dawid dzierżawił mennicę toruńską w latach 1649-1669. Znaki Hansa Jakuba pojawiają się na ortach w roku 1655, zaś na dukatach - w latach 1653-55.

Moneta posiada typowe dla tego okresu liczne i poważne defekty mennicze. Rewers został wybity częściowo wykruszonym stemplem. Widać to dobrze po prawej stronie - piątki w dacie są ledwie czytelne. Moneta jest tłoczona, a przez to lekko "jajowata". Na lepszy stan zachowania i jakość bicia nigdy nie mógłbym sobie pozwolić, zresztą w historii aukcji WCN sztuki mennicze i idealnie wybite praktycznie nie występują. Prezentowana i tak jest w stanie ponadprzeciętnym.

Jeśli chodzi o dane metryczne, emisje z lat 1650-1655 odznaczały się wysoką, 14-łutową próbą (0,875) srebra i ważyły średnio 5,61 g. W latach 1659-1668 zwiększono wagę do 6,31 g, ale wyraźnie obniżono próbę - do 10 łutów (0,625). Katalogowa średnica monety to 30 mm.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden istotny szczegół - nominał. Nadal jest to 18 groszy. Problem w tym, że talar nie równał się już w rozpatrywanym okresie 72 groszom. W ordynacji menniczej z 1650 r. potwierdzono kurs grubej monety srebrnej na poziomie 90 groszy. Oznaczało to de facto, że ort przestawał być monetą ćwierćtalarową - inaczej niż w epoce gdańskich emisji za Zygmunta III, gdy stopniowe podrożenie talara z 40 do 72 groszy poskutkowało wzrostem (opóźnionym) nominału ortów z 10 do 18 groszy (być może przejściowo do 16 - niektórzy badacze, jak np. H. Radzikowski, twierdzą, że "16" na awersach ortów gdańskich z późnych emisji za Zygmunta III oznacza nie pierwszy człon daty, a nominał). Jest to wstęp do dalszego podlenia ortów, które w epoce saskiej staną się praktycznie tożsame z tymfami (podwartościowymi złotówkami, wprowadzonymi po raz pierwszy z inicjatywy Andrzeja Tymfa w epoce króla Jana Kazimierza).

środa, 27 kwietnia 2011

Trojak miedziany Stanisława Augusta 1793

Drugi mój nabytek z aukcji PGN i PDA nie zachwyca może bardzo wysokim stanem zachowania, ale mimo wszystko trzyma pewien poziom. Jest to trojak miedziany, wybity na dwa lata przed upadkiem Rzeczypospolitej. Masywna monetka w ciemnej patynie - jak widać na zdjęciu.


Awers: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: Grosz Polski Potrójny 1793


Emisja trojaków miedzianych w 1793 r. przekroczyła 3,5 mln sztuk. Bito je wyłącznie z napisem "GROSSUS" - już w latach 1770-tych na dobre zrezygnowano z pisowni "GROSSVS", którą widzimy na innym trojaku, wcześniej prezentowanym na tym blogu. Na rewersie nie znajdziemy już inicjałów zarządcy mennicy. Od 1792 r. na monetach umieszczano napis "MV" lub "MW", będący skrótem od "Moneta Varsoviensis" lub "Mennica Warszawska".

wtorek, 26 kwietnia 2011

Złotówka Stanisława Augusta 1767

Rzutem na taśmę udało mi się wziąć udział w 14. aukcji Podlaskiego Gabinetu Numizmatycznego i Poznańskiego Domu Aukcyjnego, która odbyła się 16. kwietnia. Dzięki wykorzystaniu możliwości, jakie daje poczciwy e-mail, mogłem zdalnie uczestniczyć w licytacji. Nie ukrywam, że udział osobisty mógłby dać lepsze rezultaty. Ale co się stało, już się nie odstanie - a powodów do niezadowolenia nie ma zbyt wielkich.

Szczególnie nie mogę narzekać na nabytek, który prezentuję w tym poście. Oto bardzo sympatyczna złotówka (4 grosze srebrne) króla Stanisława, wybita w 1767r. To drugi rok emisji monet o tym wzorze rysunkowym w ramach zreformowanego i uporządkowanego systemu pieniężnego. Uroku monetce dodaje patyna. Śmiem twierdzić, że i justunek (spiłowana przez mincerza powierzchnia; zabieg ten w epoce, z której pochodzi numizmat, służył obniżeniu wagi, gdy odchylała się zbytnio ponad normę) nie działa na niekorzyść jej urody - a może wręcz czyni ją bardziej interesującą.


Awers: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: 80 [sztuk] z Grzywny Czystej Kolońskiej 1767


Inicjały FS na rewersie należą do Fryderyka Sylma, w latach 1765-68 zarządcy Mennicy Warszawskiej, w której została wybita moneta. Pod nimi, jako część napisu otokowego, znajduje się niewidoczny na prezentowanym egzemplarzu napis "4 gr", wyrażający wartość monety w groszach srebrnych.

Na rewersie widzimy przepiękną, ukoronowaną tarczę pięciopolową oplecioną wieńcem, ze zdwojonymi Orłem i Pogonią oraz Ciołkiem rodu Poniatowskich.

W następnym poście druga zdobycz z ostatniej aukcji - trojak miedziany z 1793 r.

środa, 30 marca 2011

10 groszy miedzianych Stanisława Augusta 1790

Tym razem chciałem zaprezentować numizmat dość osobliwy. Oczywiście w tysiącletniej historii mennictwa polskiego nie brakuje monet opartych na dość oryginalnych pomysłach, a pokazywana dzisiaj przeze mnie nie znalazłaby się w czołówce tych najciekawszych. Mimo wszystko stanowiła pewne novum. Do tego data jest znamienna - już tylko 5 lat dzieli tę emisję od upadku Rzeczypospolitej.


Awers: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: 10 - groszy miedzianych - 250,5 - z grzywny kolońskiej - 1790 - E.B.


Oryginalność polega po pierwsze na nominale monetki. Jest to bity w srebrze ekwiwalent 10 groszy miedzianych. Jak wiemy, stanisławowski system pieniężny był nieco bardziej skomplikowany niż obecny. Złotówka dzieliła się na 4 grosze srebrne lub 30 miedzianych. Obiegały pełnowartościowe monety miedziane, monety srebrne i złote.

Drugą cechą, która nie była w owym czasie nowością, ale "debiutuje" na moim blogu, jest obecność legend w języku polskim. Przed 1795 r. dominowało w polskim mennictwie wykorzystanie łaciny. Nie oznacza to, że brak wyjątków od tej reguły, i to naprawdę dawnych. H. Cywiński jako pierwszy przykład wyrazu słowiańskiego na monecie podaje słowo "Cnes" (Kniaź) na denarze brakteatowym (jednostronnym) Jaksy z Kopanicy z okolic 1150 r. Denar przypuszczalnie wybity w mennicy w Raciborzu ok. 1190 r. na pamiątkę zgody dwóch braci - księcia górnośląskiego Mieszka z księciem wrocławskim i dolnośląskim Bolesławem Wysokim - posiada napis "Milost" (miłość), uznawany przez niektórych badaczy za najstarszy zabytek języka polskiego. Nie można również zapominać o bardzo osobliwych denarach z napisami hebrajskimi z okresu urzędowania Mieszka Starego w Wielkopolsce, po jego wypędzeniu ze stolca senioralnego w Krakowie.

Napisy polskie powracają w dużo późniejszej i trudnej dla nas epoce. Pojawiają się na półtorakach Augusta III Wettina z 1753 r., bitych w Saksonii. Ta drobna monetka, posiadająca średnicę 17,5 mm, w dobrych stanach zachowania uzyskuje dzisiaj wartość kilku tysięcy złotych. Na istne szyderstwo - na tle katastrofalnej kondycji skarbu, ale i szerszego kryzysu politycznego Rzeczypospolitej w epoce Sasów - zakrawa użyta przez niemieckiego mincerza pisownia "pułtorak". Za Stanisława Augusta bito już więcej monet z napisami polskimi, choć stanowią mniejszość wśród emisji z epoki (przykładem trojaki miedziane od drugiej połowy lat 1780-tych).

Powróćmy do pokazywanego numizmatu. Bite od 1787 r. srebrne 10 groszy miedzianych posiadało na awersie napis otokowy w języku polskim oraz ukoronowaną tarczę trójpolową z Orłem, Pogonią i Ciołkiem. Na rerwersie obecny jest również polski napis w sześciu wierszach. "E. B." to inicjały mincmistrza, Efraima Brenna. Emisję monety podyktowały względy pragmatyczne - była potrzebna w obiegu, w przeciwieństwie do wycofanego rok wcześniej półzłotka, a także grosza srebrnego, którego bicia zaniechano w 1782 r.

Może jeszcze garść danych metrycznych. Moneta ma 22 mm średnicy, waży 2,49g, wybita jest w lichym srebrze próby 0,375. Większość w stopie stanowi miedź, co zresztą widać na zdjęciu. Mimo to nie należy tego faktu przypisywać napisowi na rewersie - to nadal jest moneta srebrna, stanowiąca jedynie ekwiwalent 10 groszy miedzianych; występują one w tym kontekście jako de facto jednostka obrachunkowa! Drobnica od wieków była bita w srebrze bardzo niskiej próby z dużą domieszką miedzi.

czwartek, 17 marca 2011

Półtoraki Zygmunta III 1624 i 1625

Udało mi się nabyć ładny zbiorek pospolitych półtoraków (monet o wartości półtora grosza) Zygmunta III Wazy z lat 1619-25. Może najpierw krótkie wyjaśnienie, czym były te monetki. Ich bicie podjęto w 1614 r. w związku z zapotrzebowaniem na monetę o nominale pośrednim między groszem i trojakiem. Początkowo bito je dla Korony w Krakowie i Bydgoszczy, później tylko w Krakowie. Poza tym półtoraki emitowały Wilno i Ryga. Pierwsza emisja z 1614 r. posiadała na awersie Orła polskiego. Już od 1615 r. zastąpiono go ukoronowaną tarczą pięciopolową z Orłem, Pogonią (umieszczonymi podwójnie) oraz Snopkiem Wazów. Na rewersie utrzymało się, wzorowane na groszu brandenburskim, wyobrażenie królewskiego jabłka. W kolejnych rocznikach zmieniały się subtelnie jego detale.

Półtoraki od początku były monetą z dość podłego srebra (pr. 0,469), lekką i drobną. Chodziło o handel nadgraniczny, przy jednoczesnym użyciu monety na tyle kiepskiej, żeby nie było zagrożenia jej ucieczką poza granice Rzeczypospolitej. Stąd była to moneta mało wartościowa i - trzeba to przyznać - mało starannie wykonana.

Co ciekawe, już w tabeli ewaluacyjnej monet zagranicznych Kacpra Rytkiera z 1600 r. pojawia się określenie "półtorak", wtedy oznaczające jedynie jednostkę wartości, nie posiadającą odpowiednika w realnie istniejącej monecie.

A oto już zdjęcia dwóch wybranych półtoraczków:

Awers: Zygmunt III z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: Moneta Nowa Królestwa Polskiego

Awers: Zygmunt III z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: Moneta Nowa Królestwa Polskiego


Co do oznaczeń herbowych, na pierwszej monetce widnieje herb Sas podskarbiego wielkiego koronnego Mikołaja Daniłłowicza (zm. 1624), na drugiej zaś Półkozic Hermolausa Ligęzy.

I jeszcze liczby: trójka u dołu na awersie oznacza równowartość trzech półgroszy. "24" wpisana w jabłko królewskie na rewersie to wskazanie, że 24 półtoraki równały się talarowi. Było to nieprawdą już w momencie rozpoczęcia bicia tych monet, gdyż drożyzna powodowała znaczny wzrost wartości monet talarowych i dukatowych w stosunku do "drobnicy".

poniedziałek, 28 lutego 2011

Półzłotek Stanisława Augusta 1766

A oto druga moja zdobycz z 45. aukcji WCN - moneta srebrna dwugroszowa Stanisława Augusta, wybita w Mennicy Warszawskiej w roku 1766. Przez współczesnych zwana półzłotkiem, gdyż wartością odpowiadała połowie złotówki (złotka), równej czterem groszom srebrnym.

AWERS: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

REWERS: 2 Grosze - 160 Sztuk z Grzywny Czystej Kolońskiej - 1766 - F.S.

Inicjały Fryderyka Sylma, zarządcy Mennicy Warszawskiej w latach 1765-1768.

Monetka ta, przy stosunkowo masywnych złotówkach - o większych nominałach z epoki stanisławowskiej nawet nie wspominając - jest naprawdę drobniutka. Jej średnica to zaledwie 23 mm, co oznacza sporą szczegółowość i "skupienie" rysunku awersu.

Dwugroszówki bito do 1786 r. Nie były jedyną srebrną monetą zdawkową z tego okresu. Emitowano również grosze srebrne (ćwierćzłotki, 320 sztuk z grzywny), choć z braku zapotrzebowania na monetę tej wartości zaniechano ich bicia w 1782 r. Za to w 1787 r. wprowadzono do obiegu bity w srebrze ekwiwalent 10 groszy miedzianych. Obie monetki postaram się w przyszłości tutaj zaprezentować, choć nie należą do najpospolitszych. Trudno też zdobyć w przystępnej cenie egzemplarze naprawdę ładne, zwłaszcza że sam ich rysunek do arcydzieł nie należy. Nie można jednak narzekać: srebrny grosz na awersie posiadał ukoronowany monogram królewski zawarty w kwadratowej ramce, wierzchołkami dotykającymi brzegów monety. 10 groszy w srebrze na awersie otrzymało również ukoronowaną tarczę trójpolową z Orłem, Pogonią i herbem rodu królewskiego. Czyni to z wizerunków obu numizmatów dość oryginalne projekty.

Poniższa tabela przedstawia podział złotówki na monety zdawkowe srebrne i miedziane w okresie panowania Stanisława Augusta:

NominałPrzypadało
na złotówkę:
złotówka1
półzłotek2
dziesięciogroszówka3
grosz srebrny4
trojak miedziany10
grosz miedziany30
półgrosz miedziany60
szeląg90

niedziela, 27 lutego 2011

Złotówka Stanisława Augusta 1787

Pierwszym moim "łupem" z ostatniej aukcji WCN, którego chciałbym zaprezentować, jest złotówka (4-groszówka) Stanisława Augusta Poniatowskiego, wybita w Mennicy Warszawskiej w 1787 r. - na kilka lat przed tragicznym końcem Rzeczypospolitej. Oto, jak przedstawia się jej piękny, klasycystyczny wizerunek:


AWERS: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski



REWERS: 83 1/2 sztuk z Grzywny Czystej Kolońskiej - 4 GR - E.B. - 1787

Za Stanisława Augusta obowiązywała już systematycznie grzywna kolońska jako podstawowa jednostka wagi stosowana w mennictwie. Odpowiadała ok. 233,8g. Na rewersie, na tarczy pięciopolowej, poza podwójnie przedstawionymi godłami Polski i Litwy, widzimy herb Ciołek rodu Poniatowskich. Inicjały E.B. należą do mincmistrza Mennicy Warszawskiej Efraima Brenna, który sprawował swój urząd od 1774 r. Jego inicjały znikają w 1792 r., kiedy zaczęto wybijać skrót M.W. (Mennica Warszawska). Złotówka taka odpowiadała 4 groszom srebrnym lub 30 miedzianym.

Stan zachowania prezentowanej sztuki został oceniony dość wysoko - na II-.

Jest to pierwsza moneta o nominale jednego złotego, jaką prezentuję na blogu. Dlatego wypada napisać krótko o tej jednostce monetarnej - tym bardziej, że obowiązuje ona do dziś i odegrała w historii polskiego pieniądza rolę kluczową. Złoty polski pojawia się w naszej historii początkowo jako jednostka rozrachunkowa, nieposiadająca reprezentacji w postaci fizycznie istniejącej monety. Miało to miejsce jeszcze w czasach dynastii Jagiellonów. Na pewno już za czasów Zygmunta Starego jego wartość ustaliła się na poziomie 30 groszy, podczas gdy wartość czerwonego złotego (dukata, a więc monety złotej) stanowiła ok. 45 groszy.

Były to konsekwencje ustaleń niewiele wcześniejszych: w okresie rządów Jana I Olbrachta ustawa sejmowa z 1497 r. określiła początkowo wartość monety złotej właśnie na poziomie 30 groszy, choć sytuacja ta utrzymała się bardzo krótko1. Jednak właśnie ten akt prawny możemy uznać za dokument ustanawiający polskiego złotego rozrachunkowego (jak już wspomniałem, niebędącego monetą, a tym bardziej dukatem). Od tego czasu rachunki w Rzeczypospolitej rozliczano w złotówkach: przykładowo, transakcja o wartości 150 groszy opiewała na kwotę 5 złp. Analogicznie, w XIV w. większe transakcje dla uproszczenia rozliczano w kopach groszy szerokich (praskich).

W następnych epokach zarówno dukaty, jak i wprowadzone na dobre przez Batorego talary - a więc monety grube, służące w większych transakcjach oraz rozliczeniach międzynarodowych - stopniowo zwiększały swoją wartość w stosunku do "drobnicy". Przykładowo, w początkach panowania Zygmunta III talar wartał 40 groszy, zaś pod jego koniec - już 72 grosze. Wiązało się to z rewolucją cen, która następowała w tym czasie w Europie w związku z napływem kruszców z Ameryki.

Złoty polski w tym czasie, nadal jedynie jako jednostka wartości, równał się konsekwentnie 30 groszom - i tak pozostało do pierwszej reformy Stanisława Augusta, gdy wprowadzono równowartość złotego z czterema groszami srebrnymi lub 30 groszami miedzianymi. Za pierwszą istniejącą fizycznie w postaci monety złotówkę uznaje się niesławnego tymfa, wybitego jako pieniądz silnie podwartościowy przez Jana Kazimierza Wazę w 1663 r. Jednak można wskazać na wcześniejsze monety, które coś ze złotym polskim wspólnego jednak miały: półkopka litewskiego Zygmunta Augusta, wartego 30 groszy litewskich (czyli 37,5 grosza polskiego), a także talary lekkie Zygmunta III Wazy, równe w swojej wartości 30 groszom polskim.

Dopiero jednak złotówka (właściwie - złotek, jak nazywano ją w momencie emisji) Stanisława Augusta Poniatowskiego jest monetą, z której możemy być dumni, jako z pełnowartościowego pieniądza kruszcowego, odpowiadającego polskiemu złotemu rozrachunkowemu - dodatkowo o wysokich walorach estetycznych.

1Henryk Cywiński, "Dziesięć wieków pieniądza polskiego", Warszawa 1987.

środa, 26 stycznia 2011

Trojak miedziany Stanisława Augusta

Radykalna zmiana epoki: premiera monety ostatniego króla Polski, zasłużonego dla reformy mennictwa Stanisława Augusta Poniatowskiego.


Awers: Stanisław August z Bożej Łaski Król Polski Wielki Książę Litewski

Rewers: Grosz Polski Potrójny 1767




Stanisław August herbu Ciołek (środkowe pole tarczy na rewersie) podjął niemały trud uporządkowania spraw menniczych Rzeczypospolitej, fatalnie zaniedbanych w epoce saskiej, poprzedzonej zresztą nie lepszą epoką powszechnego w obiegu tymfa i boratynki. Kraj zalewany był przez marną obcą walutę (przede wszystkim pruską), w tym monety fałszowane na niekorzyść Polski. W obiegu zdarzała się jeszcze licznie kiepska, podwartościowa moneta z drugiej połowy XVII w.

Król Stanisław wprowadził nowy system, w którym złotówka srebrna równała się 30 groszom miedzianym lub 4 groszom srebrnym. 8 złotych stanowiło talara. Bito również m.in. piękne trojaki miedziane i dwuzłotówki srebrne. Postaram się za jakiś czas zaprezentować tutaj również srebrną monetę 1- lub 2-złotową z tej epoki.

Pieniądze Stanisława Augusta bite były na nowoczesnym sprzęcie menniczym w mennicy krakowskiej (zamknięta w 1768 r. po zajęciu przez konfederatów barskich) i warszawskiej. Charakteryzowały się wysoką jakością wykonania i pieknymi, klasycystycznymi wizerunkami, z których najczęściej spotykany możemy podziwiać powyżej.