czwartek, 1 września 2011

Wypad na Śląsk: 6 krajcarów Leopolda I 1674

To na razie tylko zwiastun nieco dłuższego postu, w którym postaram się napisać trochę o coraz bardziej mnie interesującym mennictwie śląskim w XVII w. Opuszczamy na chwilę granice Rzeczypospolitej, jednak przenosimy się nie tak daleko jak można by przypuszczać - do Wrocławia pod rządami Habsburgów.

Monetę wylicytowałem dość spontanicznie, choć już wcześniej inna sztuka kusiła mnie swoją urodą i wysokim stanem zachowania na ostatniej aukcji WCN. Wtedy zabrakło mi funduszy, jednak powetowałem to sobie w zeszłym tygodniu na Allegro.

Przyznam się bez bicia, że niewiele wiem o krajcarach (krucierzach, kreuzerach). Zostały one wprowadzone jako moneta w Tyrolu mniej więcej w czasie późnośredniowiecznej reformy europejskiego mennictwa, której zawdzięczamy m.in. wynalazek grosza. Następnie posługiwano się nią w krajach podległych Habsburgom jako monetą zdawkową. Ryzykując pewne uproszczenie można je chyba pod względem siły nabywczej przyrównać do polskich groszy względnie półgroszy - przynajmniej w epoce, z której pochodzi prezentowana moneta sześciokrucierzowa. Trzykrucierzówki bite w Krakowie w latach 1615-18 swoją wagą i próbą srebra odpowiadały półtorakom. Trudno jednak dociekać, czy w ciągu XVI i XVII była to relacja stała (raczej nie).

Leopold I Habsburg panował jako Cesarz rzymsko-niemiecki w latach 1658 - 1705. W swojej polityce stawiał na rozwój kulturalny (był założycielem m.in. uniwersytetów i opery wiedeńskiej). Jego stosunki z Polską były co najmniej poprawne: pomagał w wyzwalaniu Rzeczypospolitej spod okupacji Szwedzkiej, później prosił o pomoc Jana Sobieskiego w czasie oblężenia Wiednia przez Turków.

No ale już czas na zdjęcie monety wraz z polskim tłumaczeniem legendy (obejmującej tylko skromny wycinek oficjalnej tytulatury cesarza!).


Awers: LEOPOLD Z BOŻEJ ŁASKI CESARZ RZYMSKI
ZAWSZE AUGUST KRÓL NIEMIEC WĘGIER CZECH


Rewers: ARCYKSIĄŻĘ AUSTRII KSIĄŻĘ BURGUNDII I ŚLĄSKA


Inicjały SHS na rewersie należą do Salomona Hammerschmidta, wardajna mennicy wrocławskiej.

Monetka jest bardzo ładnie zachowana, z połyskiem menniczym i złocistą patyną na rewersie. Na awersie widzimy popiersie Cesarza zwrócone w prawo, w zbroi, z wieńcem wokół głowy i orderem złotego runa. Na rewersie widnieje dwugłowy orzeł Habsburgów. Krążek jest dość mocno wygięty, co wiąże się z techniką jego wybicia za pomocą prasy menniczej.

Trudno raczej wskazać podobnie starannie wybitą polską monetę z tego okresu, a już na pewno, jeżeli ograniczać się do drobniejszych - kunszt menniczy w dobie boratynek i tymfów, będących świadectwem epoki upadku gospodarki Rzeczypospolitej, raczej nie stanowił przedmiotu zainteresowania współczesnych. Barokowy styl numizmatu kojarzy mi się z ładniejszymi odmianami ortów toruńskich Jana Kazimierza, poprzedzających o dwa dziesięciolecia emisję prezentowanej monety. Jednak zdobycie równie pięknie wybitego i zachowanego polskiego orta z epoki graniczy z cudem i wiąże się z ogromnym wydatkiem...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moneta przedstawiona na zdjęciach jest reprodukcją. Mam nadzieje, że nie kupił jej pan jako oryginał.

Maciek pisze...

Na jakiej podstawie takie wnioski, panie anonimowy?

Unknown pisze...

Panie Macieju, jak się sprawa rozwiązała? Bo choć odpowiedzi tu nie ma, to podejrzewam, że Anonimowy zasiał ziarno niepokoju i pan sprawdził to na własną rękę.

Pozdrawiam, Marek.

Maciek pisze...

Moneta absolutnie oryginalna, tłoczona na walcu, co doskonale widać - nie da się czegoś takiego podrobić.