To na razie tylko zwiastun nieco dłuższego postu, w którym postaram się napisać trochę o coraz bardziej mnie interesującym mennictwie śląskim w XVII w. Opuszczamy na chwilę granice Rzeczypospolitej, jednak przenosimy się nie tak daleko jak można by przypuszczać - do Wrocławia pod rządami Habsburgów.
Monetę wylicytowałem dość spontanicznie, choć już wcześniej inna sztuka kusiła mnie swoją urodą i wysokim stanem zachowania na ostatniej aukcji WCN. Wtedy zabrakło mi funduszy, jednak powetowałem to sobie w zeszłym tygodniu na Allegro.
Przyznam się bez bicia, że niewiele wiem o krajcarach (krucierzach, kreuzerach). Zostały one wprowadzone jako moneta w Tyrolu mniej więcej w czasie późnośredniowiecznej reformy europejskiego mennictwa, której zawdzięczamy m.in. wynalazek grosza. Następnie posługiwano się nią w krajach podległych Habsburgom jako monetą zdawkową. Ryzykując pewne uproszczenie można je chyba pod względem siły nabywczej przyrównać do polskich groszy względnie półgroszy - przynajmniej w epoce, z której pochodzi prezentowana moneta sześciokrucierzowa. Trzykrucierzówki bite w Krakowie w latach 1615-18 swoją wagą i próbą srebra odpowiadały półtorakom. Trudno jednak dociekać, czy w ciągu XVI i XVII była to relacja stała (raczej nie).
Leopold I Habsburg panował jako Cesarz rzymsko-niemiecki w latach 1658 - 1705. W swojej polityce stawiał na rozwój kulturalny (był założycielem m.in. uniwersytetów i opery wiedeńskiej). Jego stosunki z Polską były co najmniej poprawne: pomagał w wyzwalaniu Rzeczypospolitej spod okupacji Szwedzkiej, później prosił o pomoc Jana Sobieskiego w czasie oblężenia Wiednia przez Turków.
No ale już czas na zdjęcie monety wraz z polskim tłumaczeniem legendy (obejmującej tylko skromny wycinek oficjalnej tytulatury cesarza!).
Awers: LEOPOLD Z BOŻEJ ŁASKI CESARZ RZYMSKI
ZAWSZE AUGUST KRÓL NIEMIEC WĘGIER CZECH


Rewers: ARCYKSIĄŻĘ AUSTRII KSIĄŻĘ BURGUNDII I ŚLĄSKA
Inicjały SHS na rewersie należą do Salomona Hammerschmidta, wardajna mennicy wrocławskiej.
Monetka jest bardzo ładnie zachowana, z połyskiem menniczym i złocistą patyną na rewersie. Na awersie widzimy popiersie Cesarza zwrócone w prawo, w zbroi, z wieńcem wokół głowy i orderem złotego runa. Na rewersie widnieje dwugłowy orzeł Habsburgów. Krążek jest dość mocno wygięty, co wiąże się z techniką jego wybicia za pomocą prasy menniczej.
Trudno raczej wskazać podobnie starannie wybitą polską monetę z tego okresu, a już na pewno, jeżeli ograniczać się do drobniejszych - kunszt menniczy w dobie boratynek i tymfów, będących świadectwem epoki upadku gospodarki Rzeczypospolitej, raczej nie stanowił przedmiotu zainteresowania współczesnych. Barokowy styl numizmatu kojarzy mi się z ładniejszymi odmianami ortów toruńskich Jana Kazimierza, poprzedzających o dwa dziesięciolecia emisję prezentowanej monety. Jednak zdobycie równie pięknie wybitego i zachowanego polskiego orta z epoki graniczy z cudem i wiąże się z ogromnym wydatkiem...