wtorek, 28 czerwca 2016

Trojak koronny Zygmunta III Poznań 1596

Po serii przegranych licytacji, nieco zniechęcony zarówno swoimi porażkami, jak i zjawiskami występującymi na naszym numizmatycznym rynku (masowy wysyp sztucznie moim zdaniem barwionych trojaków Zygmunta III, "łagodne" ocenianie stanów zachowania monet przez renomowanych sprzedawców, irracjonalne pompowanie cen zwłaszcza na aukcjach stacjonarnych), zdecydowałem się wreszcie na wzbogacenie zbioru o nową pozycję. Dysponując niewielkim budżetem, powalczyłem o pospolitego trojaka koronnego wybitego w mennicy poznańskiej w 1596 r., za panowania pierwszego przedstawiciela dynastii Wazów na tronie Rzeczypospolitej. Stan zachowania również jest raczej przeciętny, choć moneta prezentuje się przyzwoicie - można dać jej mocną "trójkę". W katalogu Igera figuruje pod pozycją P.96.4.a.
Oto i ona:

AWERS: ZYGMUNT III Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI WIELKI KSIĄŻĘ LITEWSKI


REWERS: GROSZ SREBRNY POTRÓJNY KRÓLESTWA POLSKIEGO


Na rewersie, obok godeł Korony i Litwy, Snopka Wazów oraz herbu Lewart podskarbiego wielkiego koronnego Jana Firleja wraz z jego inicjałami, znajdujemy jeszcze znak menniczy, którego po wejściu w życie rozporządzenia podskarbiego z 1598 r., ujednolicającego oznaczenia na trzygroszówkach, nie wolno było już wyryć. Jest nim herb Róża w tarczy wraz z inicjałami Hermana Rüdigera, który był zarządcą mennicy poznańskiej i bydgoskiej w latach 1596-91.

Monety wybite w zakładzie poznańskim były już kilkakrotnie prezentowane na tym blogu - zachęcam do lektury poświęconych im wpisów, z których można dowiedzieć się co nieco o tradycjach menniczych stolicy Wielkopolski. Tutaj skrótowo napiszę tylko, że sięgają one XII w. Za panowania Stefana Batorego, w 1584 r., Poznań doczekał się mennicy państwowej. W okresie rządów Zygmunta III bicie trojaków odbywało się w niej nieprzerwanie w latach 1588-1601.

W tym miejscu chciałbym jeszcze napisać kilka słów o kwestii, którą czasami już podejmowałem, a mianowicie aspektach estetycznych monety. Zachęca mnie do tego niedawne ukazanie się interesującej książki autorstwa Witolda Garbaczewskiego, wydanej z okazji jubileuszowej aukcji WCN, a zatytułowanej "Piękno monety polskiej". Zawarto w niej ciekawy opis korespondencji z 1578 r., w której znalazła się prośba o rychłe dostarczenie portretu Stefana Batorego w celu prawidłowego ukazania jego wizerunku na talarach, które miały zostać wybite w Olkuszu. Wiadomo również, że podobizna króla była wysyłana do Krakowa w celu jej zaakceptowania. Niewątpliwie prawidłowe ukazanie portretu monarchy było istotną kwestią, stąd pilna potrzeba uzyskania odpowiedniego wzorca, która nie zawsze mogła być natychmiast zaspokojona. Zazwyczaj widać dbałość o odwzorowanie szczegółów wyglądu króla Stefana nawet na stosunkowo drobnych monetach - zwłaszcza charakterystyczny układ owłosionych brodawek. Zresztą wobec niedoskonałości narzędzi rytowniczych, a niekiedy również niedostatku umiejętności rytownika stempla, musiał być to ważny środek służący nadaniu wizerunkowi jako takiego, choćby umownego, podobieństwa do faktycznego wyglądu.

Za panowania Zygmunta III, przy ogromnej produkcji menniczej licznych ośrodków, sytuacja ewidentnie wymknęła się spod kontroli. Obok bardzo korzystnych wizerunków, które wyszły spod ręki biegłych rytowników, pojawiały się wręcz cudaczne portrety (choć trzeba sprawiedliwie przyznać, że nawet na najgorszych starano się przedstawić wąsy i charakterystyczną, spiczastą bródkę). Najbardziej "radosne" przejawy ludowej twórczości można przypisać chyba niektórym emisjom lubelskim. Trojaki poznańskie charakteryzowały się bardzo dużą zmiennością wizerunków. Na awersie pierwszych egzemplarzy wybitych w 1588 r. dostrzec można podobieństwo królewskiej podobizny do portretu z monet poprzedniego monarchy - prawdopodobnie pracownicy mennicy nie otrzymali w porę wizerunku i użyć musieli "imaginacyi". Co można powiedzieć o prezentowanej wyżej odmianie graficznej? Na pewno nie jest to "pierwsza liga". Nie razi pokracznością, ale też daleko jej do najlepszych wizerunków Zygmunta III Wazy na trojakach. Rytownik stempla był solidnym, wyuczonym w swoim fachu rzemieślnikiem, choć z całą pewnością nie miał żyłki artysty.


***

A oto podsumowanie ostatniej ankiety. Pytanie brzmiało: "Jaki jest najważniejszy powód, dla którego zbierasz monety historyczne?". Odpowiedzi uczestników sondy wyglądały następująco:
Historia jest moją pasją - 36 głosów (48%)
Mam żyłkę kolekcjonera - 18 głosów (24%)
Są piękne - 12 głosów (16%)
Są cenne, mój zbiór jest też lokatą - 5 głosów (6%)
Są rzadkie i trudne do zdobycia - 1 głos (1%)
Inny powód - 1 głos (1%)
Nie zbieram monet historycznych - 2 głosy (2%)
Łącznie - 75 głosów. Wkrótce nowa ankieta!